W ciągu jednego tygodnia parafia pod wezwaniem św. Zygmunta w Szydłowcu (woj. mazowieckie) straciła dwóch duchownych. Jedna z mieszkanek mówi o swego rodzaju fatum.
W pierwszych dniach czerwca parafia w Szydłowcu doświadczyła zgonów dwóch księży. Ksiądz kanonik Adam Radzimirski, który służył w parafii przez 27 lat, zmarł 1 czerwca po długiej walce z chorobą.
Jego następca, ks. Marek Kucharski, uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych swojego poprzednika 5 czerwca. Ku zaskoczeniu wszystkich, zmarł nagle dwa dni później, mając zaledwie 56 lat.
Ksiądz Kucharski pełnił posługę w Szydłowcu przez pięć lat.
Parafianie są w głębokim szoku. Burmistrz Szydłowca, Artur Ludew, w rozmowie z o2.pl powiedział: "To niepowetowana strata. Wstrząs dla wszystkich w Szydłowcu. Te dwa zgony to coś, czego nikt nie przewidział. Ksiądz Radzimirski miał 78 lat i przebywał już na emeryturze. Jego śmierć nie była tak wielkim zaskoczeniem, jak księdza Kucharskiego. Przed nim było całe życie, budował mosty, zawsze pozytywnie nastawiony, chętny do współpracy."
Ks. Adam Radzimirski, mimo długotrwałej choroby, był powszechnie ceniony za swoje zaangażowanie i wieczny uśmiech. Jego oddanie i pogodną naturę podkreślają wspomnienia parafian i współpracowników.
Z kolei ks. Marek Kucharski, mimo krótkiego stażu w Szydłowcu, zyskał uznanie za swoją odwagę i gotowość do podejmowania wyzwań. Były burmistrz Szydłowca, Andrzej Jarzyński, wspomina: "Zgodził się uczestniczyć w rowerowej pielgrzymce. Teraz też był zapisany, chciał jechać. Nie wykreślę go z pewnością z listy. Trudno znaleźć odpowiedź, dlaczego odszedł tak wcześnie."
Nie tylko te dwa zgony wstrząsnęły społecznością Szydłowca. W grudniu ubiegłego roku zmarł ks. Bogusław Mleczkowski, który spędzał swoją emeryturę w tej miejscowości.
Irena Przybyłowska-Hanusz, popularyzatorka kultury w Szydłowcu, stwierdziła: "Nad Szydłowcem panuje jakieś fatum."
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz