"Woda ze stawu w Tryszczynie zagraża lokalnym budynkom" - takie wezwania co jakiś czas otrzymują strażacy. I jadą pompować. A wszystko zaczęło się od remontu drogi krajowej nr 25.
Zbiornik wodny położony w centrum wsi miał być gotowy - i to nie żart - na Euro 2012. Co prawda jest uporządkowany i zadbany, dookoła rośnie trawa, w ostatnim czasie pojawiło się nawet mini boisko. Problem w tym, że nie jest on w stanie pomieścić zgromadzonej wody, która spływa z drogi krajowej nr 25. Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy "krajówka" przeszła remont. Wtedy to też, firma Skanska po uzgodnieniu z lokalnymi władzami postanowiła skierować wodę deszczową z drogi do pobliskiego stawu. Już wtedy okazało się, że akwen nie jest w stanie pomieścić jej w takich ilościach. Zaczęto, więc go pogłębiać. Prace szły powoli, głównie przez niekorzystne warunki atmosferyczne. Ludzie pytali: "dlaczego pogłębiacie tylko brzegi, a środek pozostawiacie taki sam?". Na efekt długo nie trzeba było czekać. Staw już po zagospodarowaniu znowu zaczął wylewać. Przyjeżdżają, więc systematycznie strażacy i wodę pompują. W ostatnim czasie zapytaliśmy GDDKiA o sytuacje:
- Pragnę poinformować, że monitorujemy sprawę stawu w Tryszczynie - mówi Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA. Współpracujemy w tej sprawie z gminą w sprawie działań doraźnych. Niemniej jednak wystąpiliśmy o przyznanie środków finansowych na działania docelowe, zmierzające do rozwiązanie sprawy "zrzutu" wody z drogi krajowej - dodaje.
Jak się okazuje Tryszczyn to nie jedyna miejscowość, która ma problem ze stawem. Podobnie jest też m.in. we Wtelnie i Wierzchucinie Królewskim. Tam problemem jest niedrożna melioracja.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz