Zamknij

Bez nas ten nowotwór ją zabije! Pomóżmy Nikolce z Salna odegnać smierć. Liczy się każda pomoc

16:47, 09.10.2018 Rodzice Aktualizacja: 15:10, 10.10.2018
Skomentuj

Zabrali nam ją śpiącą, położyli na wielkim łóżku, podłączoną do tych wszystkich maszyn. Była maleńka, krucha, delikatna, taka jak w domu, kiedy na zmianę kładliśmy ją do snu. Jechała po korytarzu w ciszy. Prawdziwy ból to właśnie wielka, nieprzenikniona cisza. Zamknęły się drzwi z małymi okienkami na górze, z których dochodziło światło. Wpatrywaliśmy się w to światło 6 godzin. Tak, cierpienie to właśnie tamta cisza i tamto światło…

Dzień wcześniej Nikola chodziła na własnych nogach, teraz wiemy, że nie stanie już nigdy. Nowotwór był zbyt wielki, zbyt rozlany wokół jej kręgosłupa. Lekarze musieli poświęcić ponad centymetr rdzenia kręgowego, by uratować jej życie. Kiedy otworzyli brzuszek naszego dziecka, wszystko było rozlane, naciekający guz, piął się już w górę, sięgał trzustki i obejmował jelita. Wszędzie rak, który tyle miesięcy musiał zabijać w ukryciu…

Nikolkę przewieziono na OIOM. 3-letnia dziewczynka na oddziale, gdzie śmierć to niemal codzienność. Łzy bezsilności to najgorsze łzy, jakie mogą płynąć po policzkach rodziców, których dziecko jest śmiertelnie chore.

Dlaczego ona? Pytanie bez odpowiedzi, ale od takich pytań rozpoczyna się szukanie początku…

Nikolka od kilku miesięcy gorączkowała. Niekiedy tylko kilka godzin wieczorem, ale lekarze zapewniali, że to wirus, że minie, tylko musimy być ostrożni.

Tamtego dnia upadła podczas zabawy, rozbolał ją brzuch, który z godziny na godzinę robił się twardy – dziwnie twardy. Szybka decyzja i szpital. Trzy doby spędziliśmy w Grudziądzu, następnie przewieźli Nikolę do Bydgoszczy. Tam usłyszeliśmy diagnozę – guz, 12 cm, ogromny, u 3-latki to niemal połowa brzuszka… Skąd on się wziął? Nikt nie potrafił nam powiedzieć…

40% szans na przeżycie.

Operowanie tak rozległego nowotworu to ryzyko samo w sobie, bo u tak małego dziecka, każdy fałszywy krok, złe cięcie, chwila nieuwagi, może zakończyć się tragedią. Po operacji usłyszeliśmy jedno zdanie nadziei – “...udało się wyciąć niemal wszystko”, by za chwilę przyjąć cios nie do uniesienia.

Nikolka nie poruszała nogami. Wyciągała do nas ręce, nawet się uśmiechała, ale nogi pozostawały bezwładne. Lekarze mówili, że tak może się przytrafić. Nie wierzyliśmy, że można mieć takiego pecha.

Posypała się lawina pecha – tomograf, rezonans i wyrok zawarty w jednym słowie – przerzuty, Neuroblastoma IV stopnia!

Biegiem, zanim zabraknie nam czasu!

Rozpoczął się szaleńczy wyścig zbrojeń. Cała dostępna wiedza medyczna w walce z Neuroblastomą. Pośrodku mała wystraszona dziewczyna, która ze łzami w oczach prosi, by to wszystko już się skończyło.

70 dni chemioterapii. Na początku spokojnie, względnie dobrze, choć włosy wypadały garściami. Lekarze wytłumaczyli nam, że tak trzeba, by po kolei zamęczyć ten okropny nowotwór. 7 cykli wlewów, które zniknęły w żyłach naszej córeczki. Potem 3 najgorsze – te, które muszą zniszczyć odporność, tak by odbudować szpik Nikoli od nowa. Czy wytrzyma? Gdzie leży granica wytrzymałości 3-latki? Gdy wchodziliśmy na oddział i widzieliśmy łysą głowę, wielkie oczy i uśmiech radości, chciało się dosłownie wyć z bólu…

Nikolka nie potrzebuje nas, by wierzyć w to, że będzie zdrowa. To my potrzebujemy jej, żeby wierzyć w cokolwiek. Jeśli jej życie zgaśnie, my będziemy dalej żyć bez poczucia sensu…

Przed nami radioterapia, której boimy się tak bardzo. Nie wiemy, jak zareaguje jej organizm, czy nie wpadniemy w dołek, z którego nie da się wyjść?

Po radioterapii przyjdzie czas na ostatnie uderzenie – terapię przeciwciałami anty-GD2. Dla Nikolki to ostatnia deska ratunku, która kosztuje bardzo dużo. Nie mamy pieniędzy, żeby uratować naszą córeczkę. Jeśli na początku grudnia nie znajdziemy się w klinice, szansa na ukończenie leczenia jest zerowa, a to znaczy, że stracimy szansę na wyleczenie choroby resztkowej. Wznowa zabije ją bez żadnych wątpliwości.

Choroba zabrała już dzieciństwo i czucie w nóżkach. Świat, w którym teraz żyje, jest sterylny, ale ogromnie niebezpieczny. Każdego dnia jakieś dziecko przegrywa wojnę z neuroblastomą. My chcemy wygrać dla niej życie – musimy to dla niej zrobić. Dość już wycierpiała! Pomóżcie nam!
Rodzice

Link do zbiórki zweryfikowanej przez Fundację Siepomaga

(Rodzice)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%